- Ma pan dużo szczęścia. Jutro już by pan mnie nie zastał, bo zaczynam próby mojej sztuki, w której też występuję, śpiewam, tańczę, maluję dekoracje, ustawiam światło, a nawet jestem inspicjentem. Wie pan, dziś tak niewielu jest fachowców, że wszystko trzeba robić samemu - powiedział Wielki Pisarz w rozmowie z Michałem Pawłem Markowskim, felietonistą Tygodnika Powszechnego.
Tym razem wasz felietonista podjął się naprawdę trudnego zadania. Postanowił przeprowadzić wywiad z Wielkim Pisarzem. Jak wiecie, nie jest on - wasz felietonista - wielkim zwolennikiem polskiej literatury, którą jednak, z powodu rozmaitych obowiązków, musi czytać. Nie jest wtedy wprawdzie szczęśliwy, ale doświadczenie i nabyta z wiekiem umiejętność radzenia sobie z depresją nauczyły go rezygnować ze szczęścia, kiedy nie jest ono w zasięgu ręki. Wasz felietonista myślał jednak, być może naiwnie, że z tego pesymistycznego poglądu na świat może go uleczyć spotkanie z Wielkim Pisarzem. Myślał sobie, na pewno naiwnie, że spotkanie z wielkością jest krzepiące i daje nadzieję słabnącemu duchowi. Zaczął więc gorączkowo szukać Wielkiego Pisarza, ale że żaden sposób na znalezienie go w krótkim czasie nie dawał rezultatu, postanowił zamieścić ogłoszenie treści następującej: "Spotkam Wielkiego Pisarza. Dyskrecja zapewniona". Nawet nie w