- Przygotowując "Matsukaze", starałam się zbudować dialog między dwiema kulturami i dwoma rodzajami mediów - mówi słynna choreografka SASHA WALTZ.
Izabela Szymańska: "Matsukaze" to pani pierwsze spotkanie z kulturą japońską? Sasha Waltz: Tak. Libretto oparte jest na sztuce no. To rodzaj teatru, który trzeba ćwiczyć całe życie, więc byłoby śmieszne, gdyby moi wykonawcy, tak jak ja związani z tańcem współczesnym, próbowali go naśladować. Przygotowując tę operę, starałam się zbudować dialog między dwiema kulturami i dwoma rodzajami mediów. Chciałam wykorzystać japońską ideę minimalizmu i skupienia. Bohaterkami "Matsukaze" są dwie siostry zakochane w tym samym mężczyźnie. W sztuce pokazane jest, jak przez teatr i taniec mogą uwolnić swoje dusze. A jeśliby przenieść to do naszych czasów - sztuka może być czymś w rodzaju doświadczenia religijnego. Pokazuje, że warto uspokoić swój strach, miłość, niepokój o sprawy materialne. Warto zdystansować się, zrobić krok do tyłu. Kiedy oglądam pani przedstawienia, za każdym razem jestem pod wrażeniem wykonawców. Tancerze nie ty