- Podobno byłeś na "Amadeuszu" w Teatrze na Woli... - Tak! W roli Antonia Salieriego widziałem Tadeusza Łomnickiego, dyrektora i kierowni-ka artystycznego tego teatru; jako Joannes Chrystostomus Wolfgangus Teophilus Mozart wystąpił reżyser spektaklu, sam Roman Polański. (Tu powinien być gest zdziwienia, ale że trudno się samemu sobie dziwić, więc dalej...) Trudno tu wszystkie persony, łącznie z Kazimierzem Piotrowskim "przekładcą" tekstu Petera Shaffera (z Nowego Jorku) wyliczać, wyszłaby mi bowiem dokładnie liczba 44, czterdzieści i cztery. I tylko z pierwszej strony. Z ostatniej (drukowanego programu, oczywiście) chciałbym dodać, że ciastka dostarczyła firma Bliklego, niestety tylko dla aktorów i to nielicznych. Łapczywie jadł (wtedy, kiedy były) Mozart; Salieri od niechcenia, raz Konstancja, a cesarz Jó-zef II ani nie spojrzał. - Hm... - Widownia po brzegi wypełniona, tak samo przejścia pod ścianą, owalne proscenium przez widzów siedzących
Tytuł oryginalny
Rozmowa z samym sobą
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Robotnicza" nr 140