- Czy jest pan artystą do wynajęcia? - Tak, w samej rzeczy, jednakże pod warunkiem, że zainteresuje mnie propozycja danego teatru czy dyrektora określonej sceny. A wówczas, gdy to, co zamierzam robić, spodoba mi się, jest spójne z moją wrażliwością, chętnie podejmuję się współpracy. Wszak to rozwija, jest twórcze... - Czy właśnie dlatego przyjął pan propozycję z Lublina? - Dyrektor Andrzej Rozhin od czterech lat namawiał mnie na tę pracę, zwłaszcza po udanej premierze "Sztukmistrza z Lublina" we Wrocławiu. Nie chciałem jednak przystępować do lubelskiej realizacji spektaklu tak od razu. Wreszcie przyszedł ten moment... - Lublin jest chyba najbardziej predestynowanym miejscem, żeby wystawić "Sztukmistrza"? - Zawsze podkreślam, że jeśli pokazywać "Sztukmistrza" to przede wszystkim w Lublinie, gdzie tymi ulicami chodził Singer i opisywał te okolice. To jest wręcz idealne miejsce, lepszego nie można sobie wymarzyć... - Przedstawienie wrocła
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Lubelski
Data:
10.04.1992