EN

1.05.1970 Wersja do druku

ROZMOWA KRYTYKA Z REŻYSEREM

MARIA CZANERLE Wbrew obyczajom naszego pisma (a może będzie to zapoczątkowanie nowego zwy­czaju?) poprosiłam Pana o wypowiedź, bo­wiem moje wrażenia związane z pańskim Marchołtem są jednak nieco skomplikowane. Spróbuję to wyjaśnić "historycznie". Kiedy przed kilku laty oglądałam poznańskie przed­stawienie, myślałam o dziele Kasprowicza: nie jest ono chyba znakomite, ale przecie nie z takich utworów powstawały wcale tęgie przedstawienia. Być może znamionujące ten spektakl przymioty - wyrazistość i oszczęd­ność w posługiwaniu się ozdobami teatru - przyczyniły się w tym przypadku do odsło­nięcia całych połaci mielizn, na jakich roz­pościerają się treści tego chyba moralitetu, który autor nazwał "misterium tragikomicz­nym". Pomyślałam: czy nie jest to raczej je­den z tych utworów, które nie utrzymają się na scenie o własnych siłach, natomiast jako scenariusze teatralne mogą spowodować pow­stanie efektownych widowisk? Nawrót

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 9

Data:

01.05.1970