MARIA CZANERLE Wbrew obyczajom naszego pisma (a może będzie to zapoczątkowanie nowego zwyczaju?) poprosiłam Pana o wypowiedź, bowiem moje wrażenia związane z pańskim Marchołtem są jednak nieco skomplikowane. Spróbuję to wyjaśnić "historycznie". Kiedy przed kilku laty oglądałam poznańskie przedstawienie, myślałam o dziele Kasprowicza: nie jest ono chyba znakomite, ale przecie nie z takich utworów powstawały wcale tęgie przedstawienia. Być może znamionujące ten spektakl przymioty - wyrazistość i oszczędność w posługiwaniu się ozdobami teatru - przyczyniły się w tym przypadku do odsłonięcia całych połaci mielizn, na jakich rozpościerają się treści tego chyba moralitetu, który autor nazwał "misterium tragikomicznym". Pomyślałam: czy nie jest to raczej jeden z tych utworów, które nie utrzymają się na scenie o własnych siłach, natomiast jako scenariusze teatralne mogą spowodować powstanie efektownych widowisk? Nawrót
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9
Data:
01.05.1970