W tym roku Tadeusz Różewicz obchodzi, bagatela, 90. urodziny. To jedenz największych europejskich pisarzy naszych czasów, który nie tylko wspaniale sportretował XX wiek, ale też stworzył nowy język jego opisu - pisze Tadeusz Nyczek w Przekroju.
Kiedy w 2008 roku, mając 87 lat, wydal "Kup kota w worku", jedną ze swoich najbardziej szalonych książek, przeżegnałem się z nabożną czcią. Takie tomy, złożone z piętrzących się form i gatunków, od wiersza po blog i scenariuszowe zapiski, pełne liryzmu, ironii i wściekłości, pisze się, mając lat 20, najwyżej 40, kiedy świat ma się wciąż jeszcze przed sobą do urządzenia na nowo. Potem z latami złudzenia pryskają i pozostaje najwyżej lament nad utraconą wiarą w sprawcze moce literatury. A Różewiczowi ani w głowie było poddawanie się. Jeśli nawet zwątpił - nie tyle w cel pisania, ile w jego sens - także wtedy starał się przynajmniej podzielić z nami tym zwątpieniem. Pesymistą był zawsze, więc nie musiał przeżywać goryczy nagłych rozczarowań. Pisał swoje i myślał swoje. W 2000 roku miał zaledwie 79 lat. Czterokroć przedstawiano jego książki do nagrody Nike i za czwartym razem, właśnie w tym roku, wreszcie się udało. Nie by�