Od kilku lat wśród ludzi teatru modne jest narzekanie na brak współczesnej polskiej dramaturgii. Podobno teatry chciałyby grać sztuki świeże, jak bochny chleba przywiezione przed chwilą z piekarni, nabrzmiałe od aktualnych kwestii, łatwo nawiązujące dialog z widzem na temat spraw, którymi żyje on na co dzień. I takich sztuk rzekomo nie ma. Nieprawda. Takie sztuki są. Pisze je Tadeusz Różewicz. Myślę, że gdy za lat pięćdziesiąt czy sto będą historycy literatury oceniać dorobek lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych naszego stulecia, to bardzo wysoką rangę przyznają właśnie dramaturgii. Tej tworzonej przez Mrożka i Różewicza. Może ci pisarze zajmą w rozdziale poświęconym piśmiennictwu naszych lat takie miejsce, jakie zajmuje Witkacy w dwudziestoleciu międzywojennym, a Wyspiański w epoce Młodej Polski. Dzisiaj, jak kiedyś właśnie autorów "Wesela" i "Szewców", nie doceniamy chyba Różewicza-dramaturga. P
Tytuł oryginalny
Różewicz w Narodowym
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło nr 48