Wojciech Siemion wchodzi na scenę małymi, drobnymi, pedantycznymi kroczkami. Ten moment najsilniej osadza się w pamięci, najbardziej jasno się zaznacza. Wydaje mi się, że nadaje ton sztuce Różewicza "Stara kobieta wysiaduje", wystawionej w Teatrze Narodowym. Twórca inscenizacji, Helmut Kajzar, mógłby traktować ową scenę jako punkt wyjścia całego spektaklu. Siemion, jako Stara Kobieta, nie jest w tym przedstawieniu władczą, potężną, despotyczną osobowością, za jaką uchodził. Staje się kimś zagubionym w niepojętym i wrogim porządku (czy chaosie) świata. Daje się terroryzować, jest popychany, lekceważony. Nie umie znaleźć istotnego miejsca. Wygłasza swe opinie, apele i rozkazy - i poza partnerem, w stronę widowni. W wywiadzie przeprowadzonym z Kajzarem przez Andrzeja Falkiewicza reżyser broni zdania, że "Stara Kobieta" jest nie tylko sztuką o fizycznym kontynuowaniu ludzkości, o pragnieniu i macierzyństwie, ale i o - mękach tworze
Tytuł oryginalny
Różewicz w krainie dezorientacji
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy