To dobrze, a nawet znakomicie, że po raz drugi wrocławskie teatry zrealizowały w bieżącym sezonie sztuką wrocławskiego autora, i po raz drugi mówić trzeba o pełnym powodzeniu. Po "Białym małżeństwie" we Współczesnym (a niechże sobie wybrzydzają "warszawiści" my też nie zawsze ukontentowani ich stołecznymi rewelacjami), "Wyszedł z domu" na scenie kameralnej. Utwór ten opublikowany został w roku 1964. Fakt nie bez znaczenia, wiele aluzji straciło walor doraźnej aktualności - tatuś-kapuś, albo monolog Henryka o budownictwie. Także w teatralnych rozwiązaniach poszedł Różewicz znacznie dalej. A przecież dobrze się stało, że doczekał się Wrocław tej premiery. Tkwią w sztuce prawdy (patrz artykuł Kelery w programie), których czas nie zniszczył. Często i chętnie cytuje się słowa autora o tym, że utwory jego nie mają "początku", "środka" i "końca". Ta jednak sztuka (a przede wszystkim to przedstawienie) posiada wyraź
Tytuł oryginalny
Różewicz Paradowskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 22