EN

8.12.2006 Wersja do druku

Różewicz i szalone krowy

Czy warto na siłę wzbogacać i tak już obfity w znaczenia dramat Różewicza? A jeśli nawet, to czy koniecznie za pomocą tanich chwytów, rodem z teatru bulwarowego? - o spektaklu "Stara kobieta wysiaduje" w reż. Henryka Baranowskiego w Teatrze Ludowym w Krakowie pisze Gabriela Detka z Nowej Siły Krytycznej.

Zapowiedzi łudziły i kusiły: miała być stworzona z wielkim rozmachem inscenizacja znakomitego dramatu Tadeusza Różewicza, szokująca sceniczna satyra na bezkształt współczesnej cywilizacji. Teatr miał zatrząść się w posadach z powodu bijącej ze sceny filozoficznej prawdy, a widz miał zostać egzystencjalnie dotknięty, "uderzony mocnym obrazem" (sic!) i tym samym zmuszony do refleksji nad kondycją współczesnego świata. Anna Polony miała, niczym archaiczna bogini, chronić i podtrzymywać upadające ludzkie życie, zarażać energią i biologiczną aktywnością. Zapowiedzi były szumne i imponujące. Po spektaklu został jedynie niesmak, rozczarowanie i naiwne pytanie o sens. Jaki związek z dramatem Różewicza mogą mieć Condoleezza Rice, Robert DeNiro i Kofi Annan? Albo priony i embargo na brytyjskie mięso? Henryk Baranowski w swoim najnowszym spektaklu najwyraźniej postanowił rozbudzić leniwego widza i urządzić mu test na inteligencję. Odpowiedź na z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Gabriela Detka

Data:

08.12.2006

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe