"Rozbity dzban" w reż. Jerzego Zelnika w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Tomasz Sas w Expressie Ilustrowanym.
Między winą a karą zawsze stoi człowiek. Wiedzą o tym światli obywatele i wszyscy prawnicy. Prawie wszyscy - są bowiem i tacy, którzy udział "czynnika ludzkiego" w wymiarze sprawiedliwości uważają za nieistotny, niemalże zbędny. Jerzy Zelnik, biorąc się za "Rozbity dzban" - dwustuletnią komedię pruskiego oficera, publicysty, dramaturga, romantyka Heinricha von Kleista - chyba chciał powiedzieć coś ważnego o władzy sądzenia. Tylko co? Von Kleist stawiał sprawę jasno: wymiar sprawiedliwości nie jest moralnie perfekcyjny. Seks i forsa, a oprócz tego bezinteresowna władza czynienia zła, bywają dla sędziów równie atrakcyjne, jak dla ich "poddanych". A dobro staje się przez przypadek. Wiejski sędzia Adam, skorumpowana doszczętnie cyniczna łajza, zostaje zdemaskowany i zmuszony do ucieczki tylko dlatego, że do sądu przybywa niezapowiedziany wizytator z centrali - radca Walter (też zresztą łasy na lewą forsę pieczeniarz, tylko bardziej wyrafinowa