"Józef i Maria" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Rozmowa pary samotnych ludzi obraca się wokół straconych nadziei W wigilijny wieczór dwoje obcych ludzi może dać sobie coś, czego odmówili im najbliżsi. Słowo "najbliżsi" brzmi zresztą w tym wypadku jak szyderstwo. Szansa może się pojawić pod jednym warunkiem: że ci ludzie będą w stanie otworzyć się na siebie. Wbrew wszystkiemu. Bo o czym jest właściwie sztuka Petera Turriniego "Józef i Maria" wystawiona w Teatrze Studio? O przełamaniu barier między jednym a drugim odrzuconym człowiekiem, o próbie odzyskania wiary. W co? W to, że ktoś w tej otaczającej nas fali egoizmu i obojętności zechce nas wysłuchać, zrozumieć, może nawet pokochać spóźnioną miłością. Więc jak to jest z tym Turrinim? Znany ze skandali austriacki pisarz, którego sztuki obrażały wszystko i wszystkich, i którego najchętniej wielu rodaków skazałoby na banicję, pisze tekst nieomal poetycki. Fabuła jest niezwykle prosta. Dwoje starych ludzi spędza wigilijną noc w p