Bytomski Rozbark przez 150 lat był związany z kopalnią i górnictwem. Teraz kojarzy się z teatrem tańca na światowym poziomie. Jak Bytom przez 10 lat od zamknięcia kopalni próbował zagospodarować tereny po zakładzie górniczym - pisze Jacek Madeja w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Noc 27 lipca 2004 roku. Do Zakładu Górniczego Bytom II (wcześniej Rozbark) przyjeżdża wóz transmisyjny TVP. Dziennikarka chce sfilmować ostatnią zmianę górników. Na górę ma wyjechać wagon z ostatnią toną węgla. Górnicy i dyrekcja kopalni nie dopuszczają takiej myśli. - To propaganda, żeby wszyscy myśleli, że już nas nie ma - powtarzają ludzie. Bogusław Mącznik, dyrektor ds. restrukturyzacji, jest zdziwiony widokiem ekipy telewizyjnej. Przekonuje, że to nieporozumienie. Trwa krótka przerwa w fedrunku, bo trzeba wykonać strzały odprężające górotwór. Lada moment wydobycie ruszy dalej, a w ścianie jest węgla na dwa, trzy tygodnie pracy. W kopalni wrze jednak od miesięcy. Ludzie nie chcą się pogodzić z decyzją o jej zamknięciu. - Będzie ciężko na Śląsku znaleźć robotę takim zwolnionym starym chłopom jak my - martwią się górnicy. O przyszłość boi się cała dzielnica, bo w Rozbarku wszyscy żyją z węgla. Górnicy najpie