I znowu Wrocław stał się terenem wydarzenia teatralnego, którego znaczenie wybiega poza granice miasta nad Odrą. Z okazji uroczystości związanych z nadaniem Teatrowi Współczesnemu imienia Edmunda Wiercińskiego, wystąpił ten teatr z premierą "Róży" Żeromskiego, jednego z najtrudniejszych utworów naszej literatury dramatycznej. Jak wiadomo, "Róża" jest utworem, który sam Żeromski nazwał "dramatem niescenicznym". A jednak już Schiller dowiódł w swej inscenizacji z roku 1926 (Teatr im. Bogusławskiego w Warszawie), opracowanej wraz z Wilamem Horzycą (układ tekstu) i braćmi Pronaszkami (rozbudowa sceny), jak pasjonujące widowisko polityczne może powstać na kanwie tego dzieła. Oczywiście, inaczej czytało się je w Polsce burżuazyjnej, w kilka lat zaledwie po uzyskaniu niepodległości i na kilka tygodni przed majowym zamachem stanu Piłsudskiego, a inaczej czyta się je dziś. Andrzej Witkowski wyciągnął pełne konsekwencje
Tytuł oryginalny
"Róża" we Wrocławiu
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 22