O mechanizmach rozładowania agresji i o stanie polskiej kultury pisze w felietonie dla e-teatru Michał Zadara
Jakieś dwa tygodnie temu miałem się stawić w Ministerstwie Kultury w sprawie przygotowań do Kongresu Kultury Polskiej. Kongres Kultury Polskiej ma być okazją do określenia i przemyślenia stanu całej kultury polskiej - i od razu, zanim się zaczęło pierwsze w tej sprawie spotkanie, dowiedziałem się czegoś o stanie kultury polskiej, i to jeszcze przed wejściem do ministerstwa. Na spotkanie przyjechałem mianowicie rowerem. Tuż przed wejściem na dziedziniec ministerstwa wyprzedziłem Panią Dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Joanne Mytkowską, która szła na to samo spotkanie i była świadkiem sceny między mną a Panem pilnującym ministerstwa. Kiedy podjechałem pod drzwi Ministerstwa, zsiadłem z mojego małego, składanego roweru, i zacząłem wchodzić do budynku, niosąc rower. Pan pilnujący ministerstwa (jak go nazwać? Ochroniarzem? Stróżem? Może zostanę przy tytule Pan) wyszedł mi naprzeciw, i głośnym, autorytarnym głosem powiedział: PAN: Gdz