W Bayreuth trwa jubileuszowy festiwal muzyki Richarda Wagnera. Reżyserię największego dzieła niemieckiego kompozytora - "Pierścienia Nibelunga" - powierzono Frankowi Castorfowi. Spodziewane kontrowersje już są. Castorf dostał po głowie nawet za to, że nie zna się na łupkach - pisze jś w Gazecie Wyborczej.
Tegoroczny festiwal w Bayreuth jest szczególny. Nie chodzi nawet o to, że na premiery przychodzą kanclerz Angela Merkel, prezydent Joachim Gauck i pierwszy garnitur niemieckiej polityki - to nic nowego. W tym roku przypada jednak 200. rocznica urodzin Richarda Wagnera oraz 130. rocznica jego śmierci. Historia festiwalu wagnerowskiego sięga 1876 r., gdy w Bayreuth otwarto teatr operowy zaprojektowany specjalnie na potrzeby dramatów muzycznych Wagnera. Jego otwarcie uświetniła inscenizacja "Złota Renu", pierwsza część czteroczęściowego cyklu "Pierścień Nibelunga". To właśnie jego nowa interpretacja, wystawiona przez Franka Castorfa w zeszłym tygodniu, wywołała komentarze nie tylko w Niemczech. Muzycznie dwie pierwsze części tetralogii uznano za sukces -zwłaszcza debiut dyrygenta Kiriłła Petrenki w Bayreuth był udany. Nawet w upale festiwalowa orkiestra zdaniem recenzentów brzmiała "wspaniale", organicznie i selektywnie. Jednak na ustach wszystkich jest Cas