Oberiuci, czyli pisarze i poeci z Stowarzyszenia Sztuki Realnej (OBERIU - Obiedinienie riealnogo iskusstwa), działającego na przełomie lat 20. i 30. w Leningradzie, do niedawna byli praktycznie nie znani szerszej publiczności, nawet w Rosji. Zapis na ich twórczość przeżył autorów o kilkadziesiąt lat. Utwory najgłośniejszego z oberiutów, Daniiła Charmsa, przechowane w walizce w jednej z leningradzkich komunałek, zaczęto drukować w Związku Radzieckim dopiero po 1965 roku, ponad 20 lat po jego śmierci. Ale dopiero w początkach lat 80. utwory Charmsa, Aleksandra Wwiedenskiego, Nikołaja Olejnikowa i Nikołaja Zabołockiego trafiły na rosyjskie i światowe sceny, budząc wielkie zainteresowanie. Od roku boom na oberiutów przeżywa także polski teatr. Tylko w tym sezonie miały miejsce cztery premiery, z których ostatnią - "Bam" według Charmsa - wystawił w ubiegłym tygodniu w warszawskim teatrze Studio Oskaras Koršunovas, młody reżyser z Litwy. Co ciekawe,
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Wyborcza" nr 162