EN

11.05.1958 Wersja do druku

Rosołek z babci

SCENA ta miała podobno nosić imię Leona Schillera. I nikt dotąd nie potrafił jasno wytłumaczyć, dlacze­go jej tego prawa odmó­wiono. Nosi długą, niepo­ręczną i beztreściwą nazwę - Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy. Brzmi to prawie jak przytyk pod adresem innych teatrów stołecznych, że są obli­czone na Głowno, Kowno, Dubno i Równe, jak mawia (o czymś zupełnie innym) pan Antoni Słonimski. Otóż teatr ten jest jednym z ostat­nich miejsc, gdzie bierze się na serio zasadę kolektywnego kierownictwa. Wielka czwórka kierowników arty­stycznych! Trzech kierowników litera­ckich - ale jeden ma za to dwa naz­wiska. Od dawna zdaje mi się, że jedy­nym demokratycznym reżymem w tea­trze jest absolutyzm oświecony; jesz­cze jedna to różnica między sceną a życiem. Szczerze wyznaję też, że w teatrze nie mam nic przeciw kultowi jednostki, byle utalentowanej i szanu­jącej widza. Jak sobie więc radzi kie­rownictwo Teatru Dramatycznego, jest tymczasem z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rosołek z babci

Źródło:

Materiał nadesłany

Świat nr 19

Autor:

Jerzy Pomianowski

Data:

11.05.1958

Realizacje repertuarowe