EN

14.10.1999 Wersja do druku

Rośnij duży, okrąglutki...

Zapowiadało się interesująco. Przedstawienie grane specjalnie dla młodzieży, po nim spotkanie z reżyserem i aktorami. Możliwość podyskutowania. I sama sztuka, "kąsek" dość trudnej prozy (a w zasadzie esej, rozprawa o...), nieadaptowany do tej pory na użytek teatru. A wreszcie sam reżyser, "nadzieja" polskiego teatru, już teraz stawiany na równi m.in. z Lupą, oryginał unikający wywiadów, bawiący na zagranicznych festiwalach teatralnych. "Doktor Faustus" książka "zbójecka", niespełniony sen reżysera, dzieło, które zmusza do refleksji, potrafi zmienić światopogląd, odkrywa ciemną stronę natury człowieka. "Doktor Faustus" T. Manna to nie "Doktor Faustus" G. Jarzyny. Kurtyna idzie w górę. Cisza i ciemność zostają nagle rozproszone przez snopy światła, oświetlające nagich kochanków i podniecone komentarze ("oni są nadzy", "ale ma małego fallusa"). Światło gaśnie na chwilę, napięcie rośnie, głos narratora, światło gaśnie i kole

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Dolnośląska" nr 241

Autor:

Jakub Szufnarowski

Data:

14.10.1999

Realizacje repertuarowe