- Akcenty genderowe są w tej powieści bardzo ciekawie rozłożone - o "girl power", podważaniu rodzicielskiego autorytetu oraz siostrzeństwie i braterstwie w podzielonym świecie opowiada Karolina Maciejaszek, reżyserka polskiej prapremiery "Ronji, córki zbójnika" w Teatrze Pinokio w Łodzi.
Izabella Adamczewska: To pani wybrała "Ronję"? Karolina Maciejaszek: Tak. Konrad Dworakowski [dyrektor Teatru Pinokio - red.] poprosił, żebym zrobiła repertuarową pozycję z klasyki dziecięcej. Zaproponowałam "Ronję", a on natychmiast to podchwycił. Znam wiele osób, dla których "Ronja" była jedną z najważniejszych książek dzieciństwa. To inicjacyjna książka dla dziewczynek, które wyłamują się ze schematów, są niepokorne. Aż dziwne, że nikt wcześniej nie zdecydował się zrealizować tego tekstu w Polsce. Podobnie jak Pippi Ronja bywa nazywana ikoną feminizmu, bo symbolizuje "girl power". - Akcenty genderowe są w tej powieści bardzo ciekawie rozłożone. Ronja i jej matka Lovis to bardzo mocne postaci. Niby żyją w męskim świecie, ale to one w nim rządzą. Herszt zbójników to typ miękki, histeryczny. Stereotypowo powiedzielibyśmy, że ma kobiecą emocjonalność - łatwo wpada w panikę i gniew, targają nim duże emocje. A w Lovis jest pierwo