- Jak sobie radzić z przemijaniem? Co jest naprawdę ważne w życiu? W tych kwestiach zawiera się pytanie o świętość i - jak sądzę - wskazanie, by nie wyczekiwać świętości, skoro już została nam dana pod postacią miłości - mówi Romuald Wicza-Pokojski, reżyser "Thais" i zarazem p.o. dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku.
Łukasz Rudziński: Od razu planował pan, że właśnie "Thais" wyreżyseruje jako debiut operowy w prowadzonym przez siebie teatrze? Romuald Wicza-Pokojski: Gdy ustalaliśmy nasz repertuar na ten sezon, zastanawiałem się nad reżyserią "Kandyda" i "Thais" właśnie. To propozycje, na które zwrócił uwagę Maestro José Maria Florencio. Premiera tego drugiego tytułu przypada we właściwym czasie, od kilku miesięcy pełnię obowiązki dyrektora i wcześniej trudno byłoby skoncentrować się na pracy reżysera. Wybór tej opery związany jest również z tym, że "Thais" jest jednym z najprecyzyjniej stworzonych dzieł - Massenet bardzo skutecznie prowadzi mnie w zgłębianiu świata reżyserii operowej. Prawda jest taka, że mam się od kogo uczyć, mam na kim się oprzeć. To czego dokonali Louis Gallet (autor libretta) i Jules Massenet (autor muzyki) zaskakuje, bo obaj stają są moimi przewodnikami. Zastanawiam się na przykład, czy bohaterowie nie powinni zejść z tar