"Romeo i Julia" w insc. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Joanna Roszak w Odrze.
"Romeo i Julia" w reżyserii Janusza Wiśniewskiego może prowokować do refleksji, że teraz odwagą jest zrobić sztukę tak blisko tekstu, bez reinterpretacji. Kto inny powie, że to świetne pragmatyczne posunięcie, zapewniające pełną salę: w dobie naczelnej idei szkół "zawsze fragment" "Romeo i Julia" zostaje podany na dłoni. Właściwie żaden to zarzut. Fakt, po doskonałym "Fauście" Wiśniewskiego spodziewałam się o wiele więcej. Ale życzyłabym młodzieży szkolnej, żeby raz po raz wychowywała się na podobnych interpretacjach. Taki target. Taka karma. To przedstawienie w pełnym tego słowa znaczeniu "teatralne": wywołujące wrażenie oksymoroniczne - i sztuczne jest, i prawdziwe. Naiwność, natchnioność włoskich kochanków niewyrachowana, olśniewająca, dziwiąca się miłość wywołuje początkowo i uśmiech, i życzliwy śmiech (zakochanych grają gościnnie Antoni Pawlicki - rocznik 1983, absolwent Akademii Teatralnej, i debiut Pauliny Chruściel,