Spór o Polskę zdominowała klasyka. W piątek premiera "Wyzwolenia" w reż. Piotra Jędrzejasa w stołecznym Teatrze Na Woli - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Romantycy wyrzuceni po 1989 r. przez młode pokolenie na śmietnik wracają oknem... sceny. Dla jednych jest to pochód upiorów i wampirów, a nawet chocholi taniec, dla innych - rehabilitacja polskich proroków. Nie podlega dyskusji, że diagnoza profesor Marii Janion, która zadekretowała "koniec paradygmatu romantycznego", była tak prawdziwa jak proroctwo Fukuyamy o końcu historii. Potwierdziła to Dorota Sajewska, wpływowa postać nowego teatru, wicedyrektor Dramatycznego w Warszawie. Na łamach "Didaskaliów" zauważyła, że Polska znalazła się ponownie pod presją romantyzmu - w wydaniu "polsko-katolickim". Rozpoczęła to śmierć Jana Pawła II, a punktem zwrotnym była katastrofa smoleńska. Obserwacja stała się impulsem do premiery "Klubu Polskiego" Pawła Miśkiewicza (październik 2010). Pokazał Polskę rządzoną już nie przez trumny Piłsudskiego i Dmowskiego, jak mówił Jerzy Giedroyc, lecz duchy Mickiewicza, Słowackiego i Chopina. Dominuje model patriot