- Dyrygent jest uczniem do końca życia, bo wciąż stara się zgłębić zamysł kompozytora. Przypomina to pracę poszukiwacza: najpierw w ogóle nie wiadomo, do czego się dokopiesz, ale gdy raz odnajdziesz skarb, to czujesz go wszędzie i możesz łatwiej przewidzieć trudności, na jakie napotka orkiestra na tym samym szlaku - opowiada John Axelrod, dyrygent opery "Eugeniusz Oniegin" wystawianej w teatrze San Carlo w Neapolu.
"Bernstein powiedział kiedyś, że ten jest wielkim muzykiem, kto gotowy jest żyć i umierać po to, by nuty następowały po sobie w sposób nieuchronny. Oto piękno. Nieuchronność tego, że chwile następują po sobie jedna po drugiej, że za każdą nutą podąża następna, a każdy oddech tchnie życie w kolejny. To właśnie może zrobić orkiestra i to jest piękne." John Axelrod *** Lutowa premiera opery Piotra Czajkowskiego "Eugeniusz Oniegin" w teatrze San Carlo w Neapolu była wielkim sukcesem. Włoska prasa przypieczętowała co jednym zdaniem: "Neapol nareszcie wrócił do Europy!". Droga do Europy wiodła zatem przez Polskę, bo spektakl w reżyserii Michała Znanieckiego, nagradzany już wcześniej w Hiszpanii, przeniesiono z Opery Krakowskiej (w koprodukcji z Teatrem Wielkim w Poznaniu i Operą w Bilbao). Neapolitańskiego Oniegina poprowadził amerykański dyrygent John Axelrod, którego pamiętamy w Polsce ze współpracy z orkiestrą Sinfonietta Cracovia. Poc