"Panny z Wilka" wg Jarosława Iwaszkiewicza w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Jest jedna piękna scena w olsztyńskich "Pannach z Wilka", kiedy głównego bohatera nawiedzają wojenne wspomnienia - w spowitym dymem brzozowym lesie, wśród eksplozji, majaczą niczym widma sylwetki mieszkanek majątku. W ogóle strona plastyczna, choć mało może oryginalna, dobrze oddaje klimat opowiadania Iwaszkiewicza. Z resztą jest niestety znacznie gorzej. Reżyser Krzysztof Rekowski wyraźnie zwątpił w inteligencję widzów - postanowił więc wytłumaczyć publiczności, o co właściwie autorowi chodziło. Bohaterowi prócz mieszkanek Wilka nieustannie towarzyszy duch ostatniego kochanka Iwaszkiewicza, zmarłego na gruźlicę Jerzego Błeszyńskiego. Ta queerowa (re)interpretacja opowiadania mogłaby się obronić, gdyby nie wykonanie. Słabo wypadają olsztyńscy aktorzy, zwłaszcza Marcin Kiszluk w jego wykonaniu Wiktor Ruben przypomina przygłupiego amanta, oraz Radosław Jamroż jako egzaltowany, boleśnie stereotypowy Jurek z zazdrością łypiący na kobie