Nasze matki, co ja plotę - nasze babki... Tak, te na pewno. Chowały dłonie w mufkach, rozognione melancholią, żarem oczu czarnych, spod rzęs długich posyłały powłóczyste spojrzenia znad piór boa, delikatnie otulających szyję... W Paryżu - żywioł dopiero się rodził: fin de siecle, secesja. W Petersburgu... może rację miał Witkacy, fotografując bezlitośnie rozpustę carskiej armii... W tej atmosferze, pomiędzy Paryżem a Moskwą, w oparach opium i szampana rodził się romans, królewski rosyjski romans Aleksandra Wertyńskiego. wielkiego fantasty i wielkiego podróżnika. Przemierzył nie tylko kontynent (Afryka, Ameryka, Europa), przemierzył rzekę ludzkich uczuć, małych tragedii, niepotrzebnego szczęścia, poganiając obraz trojki, po długiej drodze sentymentów. Do dziś cały świat kocha tego Cygana. Za łzę, za maskę Pierrota, za romans. Dobrze, kiedy taka miłość rodzi owoce. Trudno się dziwić, że Teatr Syrena, nigdy nie narzekający zreszt�
Tytuł oryginalny
Romanse w "Syrenie"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Express Wieczorny" nr 46