Jeden ze znakomitych tomów recenzji teatralnych Tadeusza Boya Żeleńskiego nosi tytuł "Romanse cieniów". Ten skądinąd fascynujący tytuł nawet dla najbardziej współczesnego dziełka z cyklu "prababki nie zawsze były sędziwe" trafnie chyba maluje dzisiejszym widzom obraz tego, co można obejrzeć w warszawskim Teatrze Małym. Aleksandra Fredry "Mąż i żona" ongiś mocno gorszyły cnotliwe matrony i różnorakich świętoszków. Autor "Obrachunków fredrowskich" docenił nowatorstwo Jw-pana Aleksandra-dziedzica Beńkowej Wiszni i b. żołnierza napoleońskiej Wielkiej Armii, zabawiającego swych towarzyszy broni jurnymi wierszydełkami. Boy uważa za fenomen, iż do pewnych odkryć dotyczących nudy oraz zniechęcenia w małżeństwie nasz Fredro doszedł szybciej niż uwielbiani przez niego Francuzi, z panem Balzakiem na czele, jako, że komedia Fredry narodziła się wcześniej o lat 9 niż "Fizjologia małżeństwa". Znakomity znawca literatury "słodkiej Francji" nie zn
Tytuł oryginalny
Romanse cieniów
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczywistość