Polański przeniósł na ekran sztukę Davida Ivesa - historię reżysera, który szuka aktorki mogącej zagrać główną rolę w spektaklu opartym na erotycznym XIX-wiecznym opowiadaniu Leopolda von Sachera-Masocha. Zrobił film inteligentny, błyskotliwy, świetnie zrealizowany i rewelacyjnie zagrany - po pokazie "Wenus w futrze" na festiwalu filmowym w Gdyni pisze Barbara Hollender w Rzeczpospolitej.
Wczoraj do Gdyni przyjechał Roman Polański. Dziś wczesnym popołudniem spotkał się z 80 reżyserami i studentami szkół filmowych na zamkniętej master class. Wieczorem wziął udział w pierwszym polskim publicznym pokazie swojego ostatniego filmu "Wenus w futrze". Polański przeniósł na ekran sztukę Davida Ivesa - historię reżysera, który szuka aktorki mogącej zagrać główną rolę w spektaklu opartym na erotycznym XIX-wiecznym opowiadaniu Leopolda von Sachera-Masocha. Zrobił film inteligentny, błyskotliwy, świetnie zrealizowany i rewelacyjnie zagrany. Jego akcja w całości dzieje się w teatrze. Kamera obserwuje pojedynek, jaki toczy się między reżyserem a aktorką, która - spóźniona - przyszla na casting. Wydawałoby się, że w tej walce szanse są nierówne. Wykształcony, świetny facet, inteligent, artysta kontra aktorka, która nie odniosła dotąd żadnego sukcesu. Jednak w miarę upływu czasu to ona, jak bohaterka Sachera-Masocha zawładnie m�