Jeśli władza postawi na swoim i skaże performerki, żaden artysta, który krytykuje władzę, nie będzie mógł czuć się bezpieczny. Także Iwan Wyrypajew i Nikołaj Kolada. Dlatego warto bronić Pussy Riot, nawet jeśli obraziły uczucia wiernych - Roman Pawłowski o stanowisku Nikołaja Kolady i Iwana Wyrypajewa ws. akcji Pussy Riot
Obok głosów poparcia dla Pussy Riot, feministycznej grupy, której członkinie odpowiadają przed sądem za wykonanie "punkowej modlitwy" w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, w polskich mediach pojawiły się także głosy krytyczne. We wczorajszej "Gazecie" akcję w głównej świątyni rosyjskiego prawosławia skrytykował wybitny dramatopisarz rosyjski Nikołaj Kolada. Zarzucił performerkom, że obraziły uczucia religijne prawosławnych i nazwał ich akcję "obrzydliwą". W podobnym tonie wypowiedział się w programie "Kultura, głupcze" w telewizyjnej Dwójce Iwan Wyrypajew, dramatopisarz i reżyser pracujący w Moskwie i Warszawie. Według niego Pussy Riot to nie aktywistki walczące o wolność, ale chuliganki, które tylko przez przypadek znalazły się w centrum uwagi, bo nie były świadome tego, co robią. - Chodziło im tylko o nagranie fajnego teledysku. To głupia reakcja władz i Cerkwi nadała temu, co zrobiły, wymiar polityczny - powiedział reżyser.