Moje credo życiowe po skończeniu szkoły teatralnej brzmiało "grać, tylko grać, jak najwięcej". Uważam, że młodzi ludzie po szkole aktorskiej powinni przede wszystkim grać. Szkoły czy uniwersytety dają jedynie narzędzia, a żeby się czegoś naprawdę nauczyć, to trzeba uprawiać zawód w praktyce.
Lublin był moim piątym teatrem. Przyjechaliśmy tu z żoną w 1966 roku. Dyrektorem był wówczas Jerzy Torończyk, ojciec Krzysztofa Torończyka. Bardzo długo prowadził ten teatr. Ja w Teatrze Osterwy pracowałem od 1966 do 1986 roku. Potem wyjechałem z Lublina, a gdy wróciłem, nie pracowałem już na etat, grałem na umowę o dzieło. Miałem wrażenie, że idę do teatru z prawdziwego zdarzenia: świetny repertuar i aktorzy. Do dziś wspominam Aleksandra Aleksego, Włodzimierza Wiszniewskiego, który przyszedł prosto po łódzkiej szkole i tu został, Stanisława Mikulskiego i Jana Machulskiego, którzy byli bożyszczami pań w Lublinie i okolicach. Dwaj amanci i gwiazdy tego teatru. Historia Osterwy jest historią jednego z czołowych teatrów w Polsce. Mieszkańcy Lublina wybudowali go sobie sami, ze składek, a ten budynek nigdy nie pełnił innej roli, jak tylko teatralną. Grano tu nawet w czasie wojny, co jest bardzo rzadkie, bo okupant nieraz zamieniał teatry na sk�