EN

6.03.2018 Wersja do druku

Roman Kruczkowski: Szkoła teatru

Moje credo życiowe po skończeniu szkoły teatralnej brzmiało "grać, tylko grać, jak najwięcej". Uważam, że młodzi ludzie po szkole aktorskiej powinni przede wszystkim grać. Szkoły czy uniwersytety dają jedynie narzędzia, a żeby się czegoś naprawdę nauczyć, to trzeba uprawiać zawód w praktyce.

Lublin był moim piątym teatrem. Przyjechaliśmy tu z żoną w 1966 roku. Dyrektorem był wówczas Jerzy Torończyk, ojciec Krzysztofa Torończyka. Bardzo długo prowadził ten teatr. Ja w Teatrze Osterwy pracowałem od 1966 do 1986 roku. Potem wyjechałem z Lublina, a gdy wróciłem, nie pracowałem już na etat, grałem na umowę o dzieło. Miałem wrażenie, że idę do teatru z prawdziwego zdarzenia: świetny repertuar i aktorzy. Do dziś wspominam Aleksandra Aleksego, Włodzimierza Wiszniewskiego, który przyszedł prosto po łódzkiej szkole i tu został, Stanisława Mikulskiego i Jana Machulskiego, którzy byli bożyszczami pań w Lublinie i okolicach. Dwaj amanci i gwiazdy tego teatru. Historia Osterwy jest historią jednego z czołowych teatrów w Polsce. Mieszkańcy Lublina wybudowali go sobie sami, ze składek, a ten budynek nigdy nie pełnił innej roli, jak tylko teatralną. Grano tu nawet w czasie wojny, co jest bardzo rzadkie, bo okupant nieraz zamieniał teatry na sk�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szkoła teatru

Źródło:

Materiał nadesłany

Proscenium nr 33