EN

22.11.2010 Wersja do druku

Rola wielkich inscenizatorów, reżyserów minęła

- Dlaczego aktor, mówiąc tekst, nie może tańczyć i śpiewać jednocześnie? Dlaczego nie przenosi nas w świat niemożliwy? - rozmowa z TOMASZEM RODOWICZEM z łódzkiego Teatru Chorea.

Małgorzata Matuszewska: Po zobaczeniu "Apocalypsis cum figuris" w 1974 roku stwierdził Pan, że musi robić teatr i nie ma od tego odwrotu. Spektaklem "Grotowski - próba odwrotu" [na zdjęciu] odchodzi od Grotowskiego? Tomasz Rodowicz: W każdym razie próbuję. Co to znaczy, że musi Pan robić teatr? - Myśląc o różnych rzeczach, które można w życiu robić, wydaje mi się, że żadna inna nie ma sensu. Więc zostaje mi tylko teatr. Dlaczego właśnie to ma sens? - To praca żywa, ulotna, w której zarówno w każdej chwili można znaleźć coś bardzo wartościowego, jak i w każdej chwili coś można zepsuć. I że nie ma reguły. Ten sam spektakl mówi o czymś istotnym, tętni i dotyka życia, a następnego dnia jest pusty, martwy, a człowiek dziwi się, gdzie podziało się to, co stanowi o istocie przedstawienia. Spektakl zmienia się za każdym razem i w każdej sytuacji. Raz nakręcony film można obejrzeć po trzydziestu czy pięćdziesięciu latach i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tomasz Rodowicz: Rola wielkich inscenizatorów, reżyserów minęła

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska nr 272 online

Autor:

Małgorzata Matuszewska

Data:

22.11.2010

Realizacje repertuarowe