Niezmiernie rzadko grano po wojnie "Fedrę". Tę najbardziej znaną z Ireną Eichlerówna wystawił dwukrotnie Wiłam Horzyca w "Polskim" w Poznaniu i w "Narodowym". Później grały ją jeszcze Zofia Kucówna, Zofia Rysiówna i Anna Lutosławska w spektaklach, które nie przeszły do historii. Tym razem Bogdan Augustyniak, namówiony przez grupę aktorów z Anną Chodakowską na czele, postanowił zaryzykować wystawienie dramatu Racine'a, mając do dyspozycji przede wszystkim świetną aktorkę, która uparcie buduje swój artystyczny wizerunek od pamiętnej Antygony sprzed 20 (już!) lat. Chodakowska jest taką aktorką, której zawsze warto się przyglądać, bo to co robi, robi z ogromną uczciwością, rzetelnością i sporą siłą wewnętrznej prawdy. Tę Fedrę gra wedle swych najlepszych umiejętności i predyspozycji psychicznych i emocjonalnych. Buduje postać współczesnej kobiety żyjącej w nieco wyimaginowanym świecie własnego dramatu. Jakby poza rzeczywistością
Tytuł oryginalny
Rola marzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 147