Największym zarzutem jest to, że Łódź się niestety nie wypromowała ogólnopolsko. Rok Tuwima pozostał świętem lokalnym, tak jak rok księżnej Daisy na Śląsku - pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
"Kiedy przeskoczysz, to i wtedy nie mów hop. Zobacz najpierw, w co wskoczyłeś" - napisał Julian Tuwim w "Jarmarku rymów". Cieszyliśmy się z Roku Tuwima, teraz czas na podsumowanie. Mogło być gorzej - jedną z planowanych tuwimowskich atrakcji miała być giełda florystów pod hasłem "Kwiaty polskie". Wyszło dobrze! Przez rok w Łodzi zrealizowano dziesiątki bardziej i mniej udanych projektów - teatralnych, filmowych, muzycznych, plastycznych, naukowych. Dla dorosłych i dla dzieci. Rozrywkowych i zaangażowanych. A jednak mieszkańcy pamiętają przede wszystkim pomalowane przez studentów Akademii Sztuk Pięknych dwumetrowe Tuwimy z żywicy, które pojawiły się m.in. na ul. Piotrkowskiej i na rynku Manufaktury. Dlaczego? Po pierwsze - zawiodła promocja i zabrakło spójnej koncepcji. Wydaje się, że nikt nie pomyślał o roku Tuwimowskim jako o jednym wydarzeniu, które trzeba nagłośnić. Można było na przykład otworzyć biuro festiwalowe i informować o nad