Rok 2016 to dla krakowskiego teatru czas zmiany. Co prawda publiczność nie wychodziła na ulice ze śpiewem zachwytu na ustach, bo też i żadne rewolucyjne przestawienie u nas nie powstało, a powody do zadowolenia mają przede wszystkim artyści.
Za sprawą personalnych zmian na dyrektorskich stołkach na krakowskie sceny z zazdrością spogląda Warszawa, a już na pewno Wrocław. Przez wiele lat zabetonowany Teatr im. Juliusza Słowackiego w końcu doczekał się nowego przywódcy, który orędzie do narodu wygłosił ze szczytu teatralnego gmachu. Wzywając do "Wyzwolenia", obiecał w "Słowaku" nowe spojrzenie i nową jakość. Jak na oświeconego wodza przystało, przemawiał do kłębiącego się na placu tłumu z godnością prawdziwego aktora. Wizerunek zaś swój umieścił (podczas otwarcia) na suficie foyer tak, by lud mógł spoglądać w górę, słysząc jego i Krystiana Lupy głos. Rewolucja wielkiej zmiany w Krakowie dała broń do ręki Bartkowi Szydłowskiemu i Krzysztofowi Głuchowskiemu. To oni pokierują teatrem przez najbliższych kilka lat. Wielkie gratulacje należą się tej dwójce artystów, którzy kulisy Krakowa znają jak własną kieszeń. Trzymając mocno kciuki za mocny duet, z nadzieją oczekuj