Od dłuższego już czasu przestałem w tej rubryce oceniać szczegółowo programy telewizji, bo w rzeczy samej coraz to trudniej robić, i zadanie coraz bardziej beznadziejne. Jakich kryteriów używać do tak dziwnej materii? Jaki jest cel i sens tej sieczki, poza wypełnieniem czasu? Ileż padało wielkich przymiotników, mających się do prezentowanych rzeczy jak pięść do nosa. Coraz trudniej oceniać z jednostkowej pozycji emisje dobre z koszmarnymi, a wśród tych, dobrych najróżniejsze, od Sasa do Lasa, z różnych stylów, szkół, epok, poziomów i gustów. Tak wygląda twórczość zbiorowa dla zbiorowości, anonimowa w tym sensie, że jeśli jeszcze poszczególne pozycje mają swoich autorów, o tyle twórców programu jako całości ani cienia - jest to jakaś wypadkowa zróżnicowanych sił i spojrzeń - jakich? A tu w dodatku krytyk pisze, iż po namyśle doszedł do przekonania, że nie ma co robić różnych programów dla różnych grup odbiorców, jeno że trze
Tytuł oryginalny
Rodzynki w dziwnym cieście
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura