Ku zaskoczeniu widzów, bohaterem najnowszej premiery Teatru Telewizji - "Rodzinnego show" Petera Quiltera w reż. Macieja Pieprzycy - nie jest bohaterski akowiec, ale zapomniany prezenter idiotycznego teleturnieju. Na tym jednak wyczerpuje się lista zaskoczeń, jakie przynosi spektakl Pieprzycy - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Ku zaskoczeniu widzów, bohaterem najnowszej premiery Teatru Telewizji - "Rodzinnego show" Petera Quiltera w reż. Macieja Pieprzycy - nie jest bohaterski akowiec, ale zapomniany prezenter idiotycznego teleturnieju. Na tym jednak wyczerpuje się lista zaskoczeń, jakie przynosi spektakl Pieprzycy. Alan (Krzysztof Globisz) odsunięty na boczny tor m.in. przez nastoletniego syna (Mateusz Kościukiewicz) - który robi oszałamiającą karierę w reklamach płatków śniadaniowych, serialach i na otwarciach supermarketów - szansę na powrót do show-biznesu widzi w udziale w rodzinnym reality show. Kręcący się z kamerą po domu Cooganów George (Cezary Kosiński) okaże się jednak samozwańczym reprezentantem zdegustowanych telewidzów, zmuszonych latami oglądać debilne programy, który w akcie zemsty zamierza wywrócić życie Alana do góry nogami. Ale próba zbuntowania syna nie powiedzie się - jest przecież kopią ojca. Zaś skutkiem obudzenia w żonie (piękna Danuta Stenk