"Nad Złotym Stawem" w reż. Zbigniewa Zapasiewicza w Teatrze TV. Zapowiada Tele Tydzień.
Starzejących się rodziców odwiedza córka z narzeczonym i jego małym synem. Pomiędzy trzema pokoleniami rodzą się konflikty. Dzięki nim każdy dowiaduje się czegoś zaskakującego o... sobie. Gdy początkujący dramatopisarz, Ernest Thompson, szedł na spotkanie z wydawcą, któremu miał pokazać maszynopis "Nad Złotym Stawem", był pełen obaw. Czy opowieść, której głównymi bohaterami są staruszkowie, może kogoś zainteresować? "W modzie była młodość, sprawność fizyczna, dążenie do sukcesu, a ja opowiadałem o problemach starości" - powie po latach. Ani on, ani jego wydawca nie przypuszczali, że debiutancka sztuka "Nad Złotym Stawem" zrobi taką karierę na świecie. Została przełożona na 25 języków i wystawiona w ponad dwustu teatrach. Co jest jej siłą? Krytycy są zgodni: dobrze napisane dialogi, ale przede wszystkim: aktorstwo. Najtrudniejsza rola, zrzędliwego Normana Thayera, który nie może się pogodzić z własną starością, przypadł