Komedia Słonimskiego w Teatrze Polskim ZASP w Londynie (Lipiec 1968)
KIEDY Antoni Słonimski dowie się że o jego "Rodzinie" pisze w "Wiadomościach" notoryczny endek - na pewno się uśmieje. Będzie to może jedno z wielu postscriptów do jego "Testamentu Don Kichota". (Tu od razu dygresja: byłem niedawno na jakimś dziennikarskim śniadaniu w Londynie. Proporcja przy stoliku normalna: trzech Żydów i dwoje rzymskich katolików. Przy innych stolikach Anglosasi w swoim sosie. Rozmowa zeszła na polski antysemityzm. Maluczko, a dowiedziałbym się że to nie Niemcy, ale Polacy zagazowali kilka milionów Żydów. "Nie wytrzymałem charakteru". Powiedziałem że życzę narodowi żydowskiemu, żeby w całej swojej historii, przeszłej i przyszłej, miał tylko takich wrogów jak Polacy. Moi rozmówcy, ludzie wykształceni i rozsądni zamyślili się na chwilę.) Przedwojenna sztuka Słonimskiego, wznowiona obecnie przez Teatr Polski ZASP w Londynie, budzi takie właśnie refleksje. Po to zresztą została napisana. Jest konfrontacją między Polaka