"Harper" Wiśniewskiego z jednej strony jest opowieścią o procesie budowania zróżnicowanej, integralnej osobowości, z drugiej - opisem kryzysu rodziny - o "Harper" Simona Stephensa w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach na 37. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
Sztuka Simona Stephensa "Harper" pojawiła się na polskich scenach dopiero po siedmiu latach od druku w "Dialogu", ale za to od razu w dwóch odsłonach, niemal w tym samym czasie - w pierwszej połowie sezonu 2016/17. Obejrzałam obie inscenizacje - Natalii Ringler w stołecznym Teatrze Dramatycznym i Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Stefana Żeromskiego - kielecka podobała mi się bardziej. Podczas spotkania z publicznością na 37. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych Grzegorz Wiśniewski opowiadał, że ten "czarny" tekst intrygował go od początku, ale pomysł na spektakl dojrzewał w nim długo. To świetnie napisana, niejednoznaczna, ale też uniwersalna opowieść o ludziach. Wiśniewski przenosi akcję na dworzec kolejowy (scenografia Mirka Kaczmarka). Ściany peronu wyłożone są białymi błyszczącymi kafelkami, na których pojawiają się portrety osób znaczących dla Harper, istotnych w danej scenie. Wyświetlane są w taki sposób, że mamy wrażenie, iż obs