"To wiem na pewno" Andrew Bovella w reż. Roberta Czechowskiego w Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Merwan w portaliku24.pl.
W ubiegłą sobotę (6.03) w jeleniogórskim Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida odbyła się polska prapremiera przedstawienia "To wiem na pewno" (tytuł oryginalny: Things I Know to Be True) autorstwa Andrew Bovella w tłumaczeniu Rubi Birden i reżyserii Roberta Czechowskiego. Spektakl został zrealizowany w koprodukcji z Lubuskim Teatrem w Zielonej Górze.
"To wiem na pewno" Bovella nie ma nic wspólnego z wielkim światowym bestsellerem Wally'ego Lamba. Światowa prapremiera tejże wielokrotnie nagradzanej sztuki miała miejsce w 2016 i była to także koprodukcja - State Theatre Company w Południowej Australii i brytyjskiego Frantic Assembly. A pod koniec ubiegłego roku pojawiła się informacja, że na podstawie sztuki Bovella powstanie serialowa ekranizacja z udziałem Nicole Kidman.
Uznawany za jednego z najwybitniejszych australijskich dramatopisarzy i scenarzystów Andrew Bovell jest szerzej znany ze swoich prac dla filmu, stworzył scenariusz do "Roztańczonego buntownika" (1992), "Księgi objawienia" (2006), "Furii" (2010) z Melem Gibsonem czy "Bardzo poszukiwanego człowieka" (2014) z Philipem Seymourem Hoffmanem. Natomiast w świecie teatru Bovell jest ceniony m.in. za dramat "Językami mówić będą" (w oryginale nosi tytuł "Speaking in Tongues"), który swego czasu w przekładzie Jacka Poniedziałka wystawiany był na polskich scenach, w tym w Starym Teatrze w Krakowie w reż. Michała Kotańskiego (w 2013 w Teatrze im. Norwida zrealizował "Don Juana" Molièra) i warszawskim Teatrze Powszechnym w reż. Małgorzaty Bogajewskiej (w latach 2004–2006 pełniła funkcję zastępcy dyrektora d/s artystycznych Teatru im. Norwida).
ABC 4182-2Dyrektora Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze i reżysera Roberta Czechowskiego jeleniogórskiej publiczności przedstawiać chyba nie trzeba. W 2010 na jubileuszowych 40. Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych jego "Stworzenia sceniczne" April de Angelis w wykonaniu Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze zajęły III miejsce w plebiscycie widzów, a w 2011, podczas 41. JST, zaprezentował "Biesiadę u hrabiny Kotłubaj" Witolda Gombrowicza w wyk. Teatru im. Gerharta Hauptmanna z Zittau.
Co prawda, pierwszy pokaz "To wiem na pewno" w Teatrze im. Norwida miał miejsce 10 stycznia br., ale zagrany został przed pustą widownią. Aktorzy cierpliwie czekali więc na możliwość zaprezentowania go publiczności.
"To wiem na pewno" to opowieść o procesie zmian zachodzących w czasie rodziny i miłości. Małżeństwo z długim stażem - Fran (niezawodna Iwona Lach) i Bobie Price (udanie zagrany przez Jerzego Kaczmarowskiego) - obserwuje i mierzy się z nieoczekiwanymi decyzjami swoich dorosłych dzieci. Każda z decyzji ich pociech wywołuje różne reakcje rodziców, co stopniowo doprowadza, że lada chwila ich małżeństwo może przestać istnieć.
Starsza córka Pip (Marta Kędziora ujawnia nieznane wcześniej szerzej możliwości) zdecydowała się na odejście od męża, pozostawia dzieci i przeprowadza się do Vancouver, by kontynuować romans z żonatym mężczyzną. Z kolei młodziutka córka Rosie (Anna Maria Wicka z dużą łatwością przedstawia złożony charakter swojej bohaterki) nie ma pomysłu na swoje życie. Po wojażach po Europie, podejmuje studia na uniwersytecie z dala od rodzinnego domu. Starszy syn Mark (bardzo dobra rola Roberta Mani, aktora o dużym potencjale dramatycznym, tutaj jako postać o niedookreślonej orientacji seksualnej) wyznaje, że zawsze identyfikował się jako kobieta. Rozpoczyna tranzycję płciową używając potem imienia Mia. Natomiast Ben (sprawny aktorsko Filip Toroński), który nie umiał wziąć odpowiedzialności za siebie, wplątał się w przekręty finansowe i popadł w długi.
Wyjątkowo aktualnie brzmią refleksje bohaterów, a to, co z tego w zostanie, do jakich refleksji spektakl pobudzi widzów, jaki obraz samych siebie zobaczą w lustrze – to już należy do nich. Żyjemy w napiętych czasach, kiedy nasze światopoglądy ścierają się w bardzo wysokiej temperaturze. Szukamy tożsamości – czasem na siłę. "To wiem na pewno" Bovella nie próbuje tonować te napięcia. Poddaje pod wątpliwość, czy wszystkie spory, które prowadzimy, rzeczywiście mają sens?
Całą dynamikę relacji między postaciami odzwierciedlają opisy zmian w różanym ogrodzie przy domu. Pielęgnowane troskliwie i przycinane róże przywołują idyllę rodzinnego życia, zwłaszcza z wychowywaniem dzieci.
Gdy okazuje się, że każde z czwórki rodzeństwa decyduje się iść swoją drogą, Fran i Bob rozważają zmianę różanego ogrodu w ogród dziki, w którym rośliny mogą plenić się swobodnie. Cykl zmieniających się pór roku wyznacza chronologię zdarzeń, lecz również odnosi się do zamknięcia pewnego etapu w życiu Rosie, a także do akceptacji kolei losów, w tym tragicznej śmierci jednej z najważniejszych osób w jej życiu.
Generalnie w jeleniogórskim Teatrze im. Norwida powstało przedstawienie bardzo solidne, także dzięki kostiumom Ewy Tetlaki i scenografii Piotra Tetlaka, która nie rozprasza uwagi widza, a jednocześnie tworzy nastrój. Ważne ze względu na powagę wywoływanych refleksji i wyrównane pod względem gry aktorskiej. Ukłonem Roberta Czechowskiego w stronę formalnie "nowoczesnego" teatru są wizualizacje zrealizowane przez Jakuba Psuję i opracowanie muzyczne Damiana Neogenna-Lindnera.