W saloniku Starszych Panów, pod ich nieobecność, trwa groteskowa herbatka gromadki stworzonych przez, nich typów. Ot i cały pomysł. Trochę za mało, moim zdaniem, jak na zamiar stworzenia teatru, trochę natomiast za dużo dość sztucznych zabiegów kojarzenia ze sobą poszczególnych postaci, za dużo też aluzyjnego mrugania w stronę oryginalnego, telewizyjnego Kabaretu Starszych Panów. Kabaretu - jak na zwykły, bezpretensjonalny wieczór piosenki. Reżyser zdawał sobie doskonale sprawę, iż jest rzeczą niemożliwą odtworzyć na scenie konwencję i atmosferę tamtego kabaretu. Ale też i zabrakło mu odwagi, by konsekwentnie ją rozbić, traktując te piosenki, na przykład, jako li tylko budulec czegoś z gruntu nowego. Zatrzymał się w pół drogi. Stąd też niedookreśloność formy i wrażenie składanki dość przypadkowej. Ale piosenki bronią się same, zwłaszcza, iż podane są w większości sympatycznie.
Tytuł oryginalny
Rodzina, ach...
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny Nr 32