EN

4.11.1991 Wersja do druku

Rodzina, ach...

W saloniku Starszych Panów, pod ich nieobe­cność, trwa groteskowa herbatka gromadki stworzonych przez, nich typów. Ot i cały pomysł. Trochę za mało, moim zdaniem, jak na zamiar stworzenia teatru, trochę natomiast za dużo dość sztucznych zabiegów kojarzenia ze sobą po­szczególnych postaci, za dużo też aluzyjnego mrugania w stronę oryginalnego, telewizyjnego Kabaretu Starszych Panów. Kabaretu - jak na zwykły, bezpretensjonalny wieczór piosenki. Reżyser zdawał sobie dosko­nale sprawę, iż jest rzeczą niemożliwą odtworzyć na scenie konwencję i atmosferę tamtego kabare­tu. Ale też i zabrakło mu odwagi, by konsekwent­nie ją rozbić, traktując te piosenki, na przykład, jako li tylko budulec czegoś z gruntu nowego. Zatrzymał się w pół drogi. Stąd też niedookreśloność formy i wrażenie składanki dość przypad­kowej. Ale piosenki bronią się same, zwłaszcza, iż podane są w większości sympatycznie.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rodzina, ach...

Źródło:

Materiał nadesłany

Goniec Teatralny Nr 32

Autor:

Tadeusz Szyłłejko

Data:

04.11.1991

Realizacje repertuarowe