- Dziecko to nie mebel, nie można go tak po prostu przestawiać z jednego miejsca w drugie - mówi jedna z bohaterek spektaklu "Obwód głowy". Premiera przedstawienia odbyła się w piątek w Teatrze Nowym.
Małe dzieci, wrzucone w okrutną machinę wojny - to one są głównymi bohaterami spektaklu opartego na reportażu "Obwód głowy" Włodzimierza Nowaka i autobiograficznej książce "Szkoła janczarów" Alojzego Twardeckiego. Równie ważnymi postaciami są tu też rodzice wojennych dzieci. Ci rodzeni i ci przyszywani, polscy i niemieccy. Rozdarci między miłością do dziecka i poczuciem własnej krzywdy, lawirujący przez wiele lat między bezradnością a nadzieją. W "Obwodzie głowy" Nowak opowiedział wstrząsającą historię rodziny Franciszka Witaszka - poznańskiego lekarza, zaangażowanego w czasie II wojny w działalność dywersyjną przeciwko okupantowi. Franciszek Witaszek został stracony w 1943 r. w Forcie VII. Jego żonę Niemcy wysłali do obozu koncentracyjnego, a piątkę dzieci planowali umieścić u niemieckich rodzin. Bo miały jasne włosy i zostały uznane w czasie specjalnych badań za przedstawicieli rasy nordyckiej. Trójkę małych Witaszków ukryli k