EN

30.10.1977 Wersja do druku

Rodowody

TEGOROCZNY sezon zaczął się wspaniale, najlepiej jak można sobie wyobrazić, bo odkryciem repertuarowym, wzbogacającym wątły zasób dramaturgii rodzimej o nową, niesłychanie cenną, pozycję. Myślę tu o "Wielkim Fryderyku" Adolfa Nowaczyńskiego w Teatrze Ateneum. Gwoli ścisłości należy zauważyć, że pierwszy odkrył tę sztukę dla naszej teatralnej współczesności Kazimierz Dejmek, wystawiając ją w Łodzi. Dobrze zatem, że Teatr Ateneum poszedł świeżym trepem, przyczyniając się w ten sposób do oddania sprawiedliwości wybitnemu pisarzowi, którego dramaty zaiste godne są wydobycia z niepamięci.

"Wielki Fryderyk" napisany w roku 1909, jako druga z dramatycznych kronik historycznych tego pisarza, jest dziełem niezwykle trudnym do wystawienia. Inscenizator musi dokonać wyboru spośród 352 stron druku. Przy czym wybór jest dodatkowo utrudniony jakością. Ludwik Solski tak oto wspomina swoją pracę nad prapremierą "Wielkiego Fryderyka": "Przy niejednej scenie sam ze sobą walczyłem, tak były udane, talk by się chciało je zatrzymać, ale cóż - w teatrze czas ma swoje prawa, z którymi nie należy wojować." Co z tego bogactwa wybrał adaptator i reżyser Józef Gruda? Przede wszystkim problematykę, która z punktu widzenia narodowych doświadczeń historycznych jest współcześnie niesłychanie ważka. Dlatego też utwór napisany na początku naszego stulecia zabrzmiał na scenie Ateneum tak, jak gdyby powstał współcześnie i zawierał przemyślenia na temat tak niedawnych, niezwykle dramatycznych losów naszego społeczeństwa. Gruda potrafił z obfitego mate

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rodowody

Źródło:

Materiał nadesłany

"Kierunki" nr 44

Autor:

Krzysztof Głogowski

Data:

30.10.1977

Realizacje repertuarowe