Wielkie rocznice obchodzone hucznie na publicznych placach mają u nas pecha. Niedawno zdumieni patrzyliśmy na nieudane obchody 10-lecia śmierci Herberta zwieńczone niefortunnym widowiskiem przed Biblioteką Narodową. Teraz w Muzeum Powstania Warszawskiego pokazano szczególną lekcję historii, wspomagając się Szekspirem.
"Powstanie było wielkim teatrem" - mówił reżyser "Hamleta 44" Paweł Passini. "Podczas pracy nad spektaklem obejrzeliśmy mnóstwo filmów archiwalnych, min. fascynujące nagranie z odbicia przez powstańców kościoła św. Krzyża. Operator przyjechał tam jednak, gdy akcja już się rozegrała, więc poprosił powstańców, by zainscenizowali atak jeszcze raz. I oni to zrobili!". Z wypowiedzi Passiniego dość jasno wynika, że reżyser postrzega Powstanie Warszawskie jako coś w rodzaju komiksu albo filmu akcji. Oczywiście posiadania niezbyt mądrych poglądów nikt nie może zabronić. Gorzej, gdy te poglądy zostają zrealizowane. Nie można mieć nic przeciwko formie tego widowiska - multimediom, gigantycznym ekranom, projekcjom - to są wymogi plenerowego spektaklu. Passini posługuje się tymi gadżetami bardzo sprawnie, miesza żywy plan rejestrowany kamerą wideo ze zdjęciami archiwalnymi, szatkuje sceniczną rzeczywistość - problem tylko w tym, co z tego wynika. A