Obchodzenie rocznicy wybuchu powstania warszawskiego we Wrocławiu jest cokolwiek prawą ręką za lewe ucho przekombinowane. Bo gdyby powstanie się udało, Wrocław wciąż nazywałby się Breslau. I nie byłoby we Wrocławiu Euro 2012. I Rafała Dutkiewicza - felieton Michała Kmiecika w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Tramwajem jadę na wojnę, tramwajem z przedziałem nur für Deutsche, a tramwaj uparcie co dwie, trzy minuty nic, tylko: "Nekststop" i "Nekststop". Nekststop to, nekststop tamto. Oszaleć można. Nie zazdroszczę jutrzejszym rekonstruktorom. Szczerze współczuję wszystkim, którzy okolice godziny W spędzą w pojazdach naszego MPK. Takiego pomieszania z poplątaniem dawno u nas we Wrocławiu nie było. Już nawet nie chodzi o to, że samo obchodzenie rocznicy wybuchu powstania warszawskiego we Wrocławiu jest cokolwiek prawą ręką za lewe ucho przekombinowane. Bo gdyby powstanie się udało (na co, jak wiemy, perspektyw nie było), Wrocław wciąż nazywałby się Breslau. I kto wie, czy nie byłoby lepiej. Pozwoliłoby to uniknąć wielu problemów. Nie byłoby na przykład Solpolu. I kłótni o to, czy jest Solpol w porządku i ma zostać, czy jest nie-w-porządku i należy się go pozbyć. Nie byłoby we Wrocławiu Euro 2012. I Rafała Dutkiewicza. I samorząd województw