Afisze rozklejone na słupach Poznania mają następujący układ: najpierw tytuł "Łyżki i księżyc", dalej nazwisko E. Zegadłowicz, a niżej napis Grupa Lombard - gościnnie. Po wyjściu ze spektaklu ma się nieodparte wrażenie, że powinno to być napisane dokładnie odwrotnie. Oglądaliśmy bowiem inscenizowany z rozmachem recital grupy Lombard, gdzie gościnnie wystąpili E. Zegadłowicz ze swym dramatem "Łyżki i księżyc" oraz zespół Teatru Polskiego, który śpiewając i tańcząc starał się - nierzadko z powodzeniem - dorównać rockowym leaderom. Były do tego jeszcze scenki aktorskie; całość wydawała się dobrze skomponowanym, nie nużącym estradowo-rockowo-dysko-tekowym widowiskiem. Czy jest w tym coś złego? W literaturze polskiej jest sporo dzieł, w obronie których - gdyby ktoś chciał wpuścić w nie grupę rockową - należałoby podnieść wrzask protestu. Ale "Łyżki i księżyc" w tym kanonie raczej się nie zmieszczą. Ta groteska dramatyczna -
Tytuł oryginalny
Rock, teatr, taniec chocholi
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 7