Kiedy po raz pierwszy zetknął się pan z rock and rollem? Wojciech Kępczyński: Pamiętam to jak przez mgłę. Jako kilkuletni chłopak włączyłem radio i usłyszałem tę nową, nieznaną mi muzykę. To był bodajże występ Pata Boone'a. Musiało to zrobić na mnie wielkie wrażenie, bo zapamiętałem je do dziś. Myśli pan, że wróciła ostatnio moda na rock and rolla? - Nie wydaje mi się, by ten rodzaj muzyki kiedykolwiek trafił do lamusa. To są tak porywające rytmy, że o losy rock and rolla jestem spokojny. Myślę, że odnajdzie się w nim zarówno dzisiejsza młodzież, jak i dorośli. Ci ostatni zapewne przez sentyment wspominać będą swe młode, niesforne lata. Mamy za sobą parę spektakli przedpremierowych "Grease" i reakcja widzów napawa mnie optymizmem. Teatry muzyczne w Polsce lubią sięgać po stare sprawdzone musicale, takie jak "Skrzypek na dachu", "Hair", "Jesus Christ Superstar" czy też "West Side Story". Dlaczego nie ma tych tyt
Tytuł oryginalny
Rock and roll nie trafi do lamusa
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 4