"Thermidor" to trzecia i ostatnia pozycja dramaturgicznego dorobku Stanisławy Przybyszewskiej, który konsekwentnie udostępnia teatralnej widowni Jerzy Krasowski. I aczkolwiek konsekwencja ta jest godna pochwały, co udowodniły sukcesy ,,Sprawy Dantona" i telewizyjnej realizacji ,,Dziewięćdziesiątego trzeciego", najnowsza premiera nabywa jednak pewne wątpliwości. W ,,Thermidorze" Przybyszewska znów podejmuje temat rewolucji francuskiej. Wbrew pozorom nie jest to kontynuacja "Sprawy Dantona", choć również o Robespierre'a idzie, a akcja sztuki toczy się na dwa dni przed jogo ostateczną klęską. Nie idzie też w "Thermidorze" o analizę faktów i przyczyn, które zaprowadziły kolejnego wodza rewolucji pod gilotynę. (za mało tu przyczynków, jakby powiedział uczony filolog czy historyk) Wydaje mi się natomiast, że celem autorki był portret Robespierre'a z ostatniego, najmniej znanego okresu jego życia. Nie uogólniałabym natomiast, że sztuka jest dramatem przywód
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wrocławia, Nr 45