O autorytetach, a raczej ich braku, o fascynacji człowiekiem, podejściu do pracy i nagród oraz o tym, że w choreografii zasady nie istnieją z Robertem Bondarą, autorem inscenizacji i choreografii do "Zniewolonego umysłu", który powraca w ten weekend na scenę Opery Nova w Bydgoszczy, rozmawia Wiktoria Raczyńska z portalu Bydgoszcz Inaczej.
Zacznijmy od bardzo ważnej dla choreografa nagrody. Pod koniec maja otrzymał Pan we Francji wyróżnienie Le Paix de Biarritz. To nagroda dla młodych obiecujących choreografów, którą przyznaje Centrum Współpracy Choreograficznej w Bordeaux. Na czym to wsparcie polega? - Każda taka nagroda sprawia, że środowisko zwraca uwagę na twórcę, a to dla niego najważniejsze. Z jednej strony, to oczywiście docenienie twórczości, ale to, co również jest istotne to możliwość poznania nowych ludzi, nowych ośrodków, budowanie sieci znajomości. Bo twórczość ma szansę istnienia tylko w momencie, gdy znajduje miejsce, żeby ją pokazywać. A, żeby z kolei ją pokazywać, trzeba być twórcą rozpoznawalnym. To oznacza też, że osoby decyzyjne, jak choćby dyrektorzy teatrów, muszą mieć szansę poznać tę twórczość. Dzisiaj, gdy tworzy naprawdę wielu konkurencyjnych choreografów, ta nagroda jest czymś naprawdę prestiżowym. Prawdę mówiąc nie lubię konkurs