"Rigoletto" w reż. Marka Weissa-Grzesińskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Piotr Pożakowski w Ruchu Muzycznym.
W powojennej historii Opery Bałtyckiej to czwarta inscenizacja tego dzieła, a jej założenia Marek Weiss-Grzesiński przedstawił w programie spektaklu. W jego ujęciu akcja "nie dzieje się w renesansowej Mantui, ale na dworze Księcia - libertyna, który może, mieć każdą narodowość". Pomysł nie nowy, lecz odpowiadający treści dzieła. By uniknąć śmieszności zestawienia tego, co widzimy na scenie, z muzyką Verdiego i "archaiczną strukturą słyszaną w orkiestrze" realizatorzy manipulują formą kostiumów, stylizowanych, archaizowanych, "ale nie tak, żebyśmy mieli poczucie fałszywości". "Rigoletto" Weiss-Grzesińskiego to opowieść o świecie mężczyzn, "o świecie, w którym kobieta i dzieci są przedmiotami". Trudno nie zgodzić się z przedstawioną przez reżysera koncepcją tytułowego bohatera - człowieka zepsutego i złego, w którym człowieczeństwo budzi się dopiero w obliczu osobistej tragedii - a także z psychologicznym portretem jego córki Gil